Pytając kogoś w Berlinie o coś nienormalnego nie należałoby się dziwić odpowiedzi „Hertha w drugiej lidze”. Stan nienormalności nie trwał jednak długo, klub ze stolicy dumnie powraca na salony. Kiedy w 09/10 „Stara dama” znajdowała się w dolnej części tabeli nikt tak naprawdę nie brał na poważnie perspektywy spadku. Każdy wspominał, że „jakoś się ułoży” dodając „w końcu drużyna zaskoczy”, no i zaskoczyła, tylko w innym tego słowa znaczeniu. Szok, łzy, frustracja – tak wyglądał smutny koniec. Poniekąd krew na rękach miał nasz rodak, Artur Wichniarek (barwne i przesadzone metafory zawsze dodają kolorytu), który swoją beznadziejną dyspozycją idealnie wpasował się w postawę kolegów i spełnił jedno ze swoich marzeń – zapisał się w kronikach historii, szkoda, że jako ktoś kto uczestniczył w spadku tak uznanej ekipy. Jednak działacze, na czele z Michaelem Preetzem nie zamierzali płakać nad rozlanym mlekiem i taką postawę należy pochwalić. Wspomniany w poprzednim zdaniu jegomość nie należy do grupy „działaczy”, którzy z piłkę widzieli się tylko podczas zatapiania swojego ciała w fotelu i podziwiania piłkarzy przez szklany ekran. On jest żywą legendą zespołu, kimś kto regularnie pakował piłkę do bramki i bardzo dobrze odnajduje się w realiach klubu. Pierwszą, jak się później okazało znakomitą decyzją było zatrudnienie Markusa Babbela na stanowisku trenera. Już podczas pobytu tego szkoleniowca w Stuttgarcie mówiło się o nim jako o dobrym fachowcu, jednak zbyt miękkim człowieku dla ludzi, z którymi jeszcze nie tak dawno spotykał się co tydzień na boisku. Tych błędów nie powtórzył już w stolicy – żelazna dyscyplina miała stać się znakiem firmowym w drużynie Herthy i tak się stało. Kolejną zasługą Preetza było przekonanie wielu kluczowych graczy tylko sobie znanym sposobem do pozostania w ekipie. Dodatkowo kilka zmyślnych transferów i jeden z nowych graczy – Andre Mijatovic mógł zacząć rozprawiać o „drugoligowym Bayernie”. Porównanie może niezbyt wybitne, bo Berlińczycy zdecydowanie przebili występy kolegów z Monachium grających klasę wyżej, lecz oddawało dobrą atmosferę panującą w zespole. Ten sezon, przepełniony walką o odzyskanie honoru dał też piłce nożnej kolejnego, uzdolnionego gracza. Mowa oczywiście o wyjętym z kapelusza Lasoggdze, który początkowo miał być zmiennikiem Roba Freuda, a ostatecznie tak skutecznie zmieniał Kanadyjczyka, że został czołowym zawodnikiem zespołu kończąc rozgrywki z dwunastoma strzelonymi bramkami. Przyszłość rysuje się w różowych barwach. Preetz dokonuje kolejnych ciekawych transferów, do stolicy zawitał choćby bardzo zdolny bramkarz Kraft, czy pomocnik Ottl, który zdobył uznanie wielu ekspertów zajmujących się tematyką Bundesligi. Cel? Ekipa Babbela może nieźle namieszać, ale mówiąc konkretniej być może nawet Liga Europejska, bo na pewno wertując czołówkę tabeli niemieckiej ligi brakuje Herthy. Należy tylko dziękować losowi, że gdy Arminia czy Karlsruhe zagrzebuje się w mule coraz bliżej dna to berlińska Hertha szykuje się do nowego sezonu Bundesligi. <b>KACPER GAWŁOWSKI</b> Czytaj cały artykuł
źródło: weszlo.com