Legia Warszawa zimą postanowiła nie wydawać pieniędzy na transfery zawodników i skupić się na pozyskiwaniu tych z kartą zawodniczą w ręce. Na razie efektów tego działania nie widać, ale dyrektor Marek Jóźwiak zapowiada przybycie nowych graczy w ciągu kilku dni. By uciszyć głosy krytyki, popularny "Beret" zapowiada znaczące wzmocnienia. Trafić do klubu ma 3-4 zawodników, w tym napastnik z przeszłością w Premier League. Prawda, że brzmi obiecująco? Słowa brzmią ładnie, ale w rzeczywistości pokrycie mają niewielkie. Piłkarze, o których mowa przyjadą tylko na testy, gdzie zatem mowa o transferach, które obiecywano wcześniej. Gracze mogą przyjść, ale najpierw trzeba ich sprawdzić. Co więcej, zapowiadany "snajper z przeszłością w Premier League" wcale nie musi oznaczać wzmocnienia. Jak donoszą media, trop prowadzi do Francji, gdzie Marek Jóźwiak ma dobre kontakty z czasów gry tamże, a ów napastnikiem jest Jeremie Aliadere - napastnik, który rozpoczynał karierę w Arsenalu Londyn i cały czas grał na Wyspach. W Premiership zagrał 92 spotkania, zdobył 8 bramek. W ostatnim sezonie występów (2009/2010) w Middlesbrough trafił tylko 4 razy na 20 meczów w Championship. Sęk w tym, że jego dyspozycja to wielka niewiadoma. Latem szukając pracodawcy zerwał więzadła w kolanie i od tego czasu pauzuje. Według innych informacji celem Legii jest wypożyczenie Adamo Coulibaliego z VSC Debreczyn. Tę informację można jednak traktować z pewnym przymrużeniem oka, bo czasowy transfer też kosztuje, a przecież pieniędzy według dyrektora nie ma. Na razie testowani pojawiają się równie szybko, co znikają, a Jóźwiak chwali się, kogo to Legia chciała ściągnąć i rzuca nazwiskami. We wrześniu robił podobnie obiecując przyjazd na testy dwóch napastników. Kibice z Łazienkowskiej czekają na nich do teraz. Czytaj cały artykuł
źródło: goool.pl